Duże cele mnie paraliżują. Mam tak od zawsze. Nie dlatego, że w siebie nie wierzę. Chodzi raczej o to, że dla mojej głowy nie ma nic bardziej przerażającego niż ZOBOWIĄZANIE. Robienie czegoś przez tydzień? Proszę bardzo. Dwa? Dobra, zacisnę zęby. Ale na rok? Na zawsze? Przecież moja głowa po drodze się znudzi i pogna za jedną z tysiąca rzeczy, które dzieją się obok mnie.
Ale rok temu coś mnie tknęło. Bo zobacz – jestem w długoterminowym związku. I nie panikuję. Nie uciekam. Wręcz przeciwnie – jestem w nim, całą sobą, od lat. I wtedy mnie olśniło!
Najpierw trzeba zbadać wody
Przecież żadna relacja nie zaczyna się od ślubu. Poznajesz kogoś, coś iskrzy, ale zanim wejdziesz do tej wody, delikatnie badasz teren – maczasz stópki, patrzysz, jak Ci jest i czy chcesz więcej. Chodzisz na randki, potem zaczynasz związek „na próbę”, jesteś z tą drugą osobą jakiś czas i dopiero gdy nabierzesz pewności, że tak oto – chcę w to wejść, zaczynają się te wszystkie śluby, kredyty hipoteczne i dzieci. Ale wszystko zaczyna się od małego eksperymentu. A gdyby ten sam mechanizm wykorzystać do osiągania naszych celów? W tym wydaniu Prostych Słów chciałabym Cię do tego zachęcić. Ale najpierw – ustalmy sobie, dlaczego małe eksperymenty są takie skuteczne.
Dlaczego małe eksperymenty są tak skuteczne?
Powodów jest kilka:
Drastycznie obniżają stawkę – gdy masz coś robić przez tydzień, nie czujesz takiego przytłoczenia, jak wtedy gdy zobowiązujesz się coś robić przez rok lub całe życie.
Pomagają dotrzymać danej sobie obietnicy, dzięki czemu budują Twoje poczucie wartości – wykorzystałam ten mechanizm przy budowaniu nawyku regularnego ruszania się. Dałam sobie miesiąc – było ciężko, ale zacisnęłam zęby i dałam radę. Po tym miesiącu weszło mi to w krew i zdecydowałam się kontynuować eksperyment. Ruszam się codziennie od 1,5 roku.
Eliminują lęk przed porażką – tak naprawdę nie możesz „przegrać” eksperymentu. Możesz tylko zdobyć informację. W takim ujęciu, każdy wynik jest cenny.
Pomagają Ci ZACZĄĆ – a powszechnie wiadomo, że zaczynanie jest najtrudniejsze. Czujemy przed nim największy opór.
Skoro już wiemy, co nam to może dać, przejdźmy teraz do tego JAK taki eksperyment sobie zaplanować. To znaczy – jeśli tylko chcesz, możesz wejść w to jak dzik w trufle. Wspieram Cię mocno. Ale jeśli wolisz bardziej ustrukturyzowane podejście – ostatnio znalazłam takie w książce, którą właśnie przeczytałam i chętnie się z Tobą podzielę.
✅ Jak stworzyć sobie mały eksperyment?
Tworzenie małego eksperymentu jest banalne. System, którym się z Tobą teraz podzielę, pochodzi z genialnej książki „Tiny Experiments” autorstwa Anne-Laure Le Cunff. Polega na tym, że robisz sam/a ze sobą taki mały PAKT:
Będę robić [tu wpisz konkretne działanie] przez [czas trwania eksperymentu]
Przykłady:
Będę pisać w dzienniku codziennie przez 30 dni.
Będę się ruszać codziennie przez 7 dni.
Ważne jest to, żeby Twój PAKT koncentrował się na Twoich konkretnych działaniach (output), a nie na rzeczach spoza Twojej kontroli. W skrócie: Dobrym PAKT-em będzie napisanie 10 wydań Prostych Słów, a złym – zdobycie 100 Czytelników 😅 Zanim ruszysz ochoczo do działania, przeczytaj jeszcze o kilku ważnych niuansach tworzenia PAKT-u, dzięki którym nie wpadniesz po drodze na minę.
👉 Co charakteryzuje dobry PAKT?
Ludzie lubią akronimy, i w sumie ja lubię je też. Dzięki nim dużo łatwiej zapamiętać różne sprawy. Autorka „Tiny Experiments” w bardzo sprytny sposób zebrała najważniejsze niuanse tworzenia dobrych paktów, korzystając z liter słowa PAKT (PACT – bo książka jest po angielsku). Oto one po angielsku:
PURPOSEFUL
ACTIONABLE
CONTINUOUS
TRACKABLE
A teraz, ochoczo, acz z pewną dozą nieśmiałości, podejmę się wyzwania stworzenia fantastycznych rozwinięć po polsku. Nie jestem tłumaczem, więc wybacz jeśli wyszło średnio:
P – Przemyślany (czyli: nie przypadkowy, ma konkretny, ważny dla Ciebie cel i intencję)
A – Aktywny (czyli: do zrobienia, dający się wdrożyć, obejmujący konkretne działanie)
K – Konsekwentny (czyli: NIE czyn jednorazowy, a powtarzalne działanie przez określony czas, np. codziennie, co tydzień itd.)
T – Tropiony (😅 czyli: dający się śledzić, mierzyć)
No dobra, nie jest to może najlepsze tłumaczenie pod słońcem, ale oddaje sens. Jeśli masz pomysł, jak to poprawić, zostaw je proszę w komentarzu 🙂
🤏 Twoje akceptowalne minimum
I jeszcze jeden ważny niuans PAKT-u. Zanim go rozpoczniesz, doprecyzuj sobie swoje akceptowalne minimum. Już tłumaczę, o co chodzi. Pisanie w dzienniku może przecież oznaczać 2 zdania albo – 5 stron. Dlatego doprecyzuj sobie dwie kwestie:
Twój cel średni – czyli ile/jak długo CHCESZ daną rzecz robić (w to celujesz, tak będzie, jeśli życie się nie wykrzaczy po drodze).
Twój cel minimalny – czyli jeśli nie uda się ogarnąć celu średniego, jakie minimum sprawi, że działanie będzie „zaliczone”.
Ważne jest to, żeby cel minimum nie był zbyt duży, bo pamiętaj, że życie lubi nam wrzucać podkręcone piłki. Choroba, nawał obowiązków – będą takie dni, kiedy będzie Ci ciężko wykręcić średnią. Podam Ci kilka przykładów z mojego podwórka:
Gdy eksperymentowałam z pisaniem dziennika, dałam sobie „cel średni” dwóch stron, ale ustawiłam też minimum 5 zdań. Zwykle trzymam się średniej, ale było kilka dni, gdy dałam radę tylko 5 zdań i to było też zaliczone.
Gdy eksperymentowałam ze sportem, zaczynałam z „celem średnim” 30 minut aktywności dziennie, ale moje minimum – jeden spacer lub (jeśli pogoda nie dopisze) 10-minutowy taniec z YouTubem. Korzystam z tej furtki np. gdy jestem w podróży lub mam napięty grafik.
Jak widzisz – warto się zabezpieczyć, bo życie nie bierze jeńców. Załóżmy teraz przez chwilę, że wszystko idzie po Twojej myśli. Dałaś/eś czadu, poleciały wióry, a Twój PAKT jest ukończony. Co dalej?
🤔 Co zrobić, gdy Twój PAKT dobiegnie końca?
W swojej książce Anne-Laure Le Cunff wyróżnia 3 potencjalne kierunki, które możesz obrać po zakończonym PAKT-cie:
Możesz swój eksperyment kontynuować. Jeśli wykonywane działanie nadal daje Ci korzyści, śmiało przedłuż swój PAKT na kolejny sezon. Z czasem eksperyment może się przekształcić w nowy nawyk, a nawet – Twoją nową tożsamość. Będziesz osobą, która robi określoną rzecz.
Możesz swój eksperyment po prostu zakończyć. Jeśli działanie nie przynosi Ci wartości, albo kosztuje Cię zbyt dużo – pamiętaj, że to Twoje życie i możesz bez problemu swój PAKT przerwać.
Możesz swój eksperyment zmodyfikować. Czasem jest tak, że w sumie działanie przynosi nam korzyści, ale jest coś, co chcielibyśmy zmienić. Ja tak miałam z pisaniem dziennika. Na początku mojego PAKT-u wyznaczyłam sobie 3 pytania, na które odpowiadałam codziennie. Było to całkiem fajne, ale zauważyłam, że mnie to ogranicza. Zmieniłam mój PAKT i teraz mogę pisać, o czym tylko chcę. Pisanie w dzienniku daje mi teraz o wiele więcej radości.
Do tej listy bardzo fajnych kierunków, dorzuciłabym jeszcze obowiązkowy przystanek przed podjęciem decyzji. Usiądź sobie z kartką papieru i przeanalizuj krótko Twój eksperyment:
Jeśli się udał – jaką wartość wniósł do Twojego życia?
Czy gra była warta świeczki?
Jeśli się nie udał – dlaczego tak się stało?
Jakie lekcje możesz dla siebie wyciągnąć do przyszłych eksperymentów?
Warto sobie to wszystko zapisać. Ja mam na przykład taki mały notesik, w którym zapisuję wnioski z moich eksperymentów.
👉 Nie eksperymentuj – bądź eksperymentatorem
Na koniec wejdźmy trochę głębiej w ten temat. Myślę sobie, że eksperymentowanie to nie jest tylko metoda działania. To SPOSÓB BYCIA w świecie. Każdy dzień i każda sytuacja to okazja, którą możesz wykorzystać, żeby przetestować swoje hipotezy. Żeby zanurzyć stopę przed ślubem. Żeby ruszyć z miejsca.
Co by się stało, gdybyś zamiast sztywnego podejścia, zaczął/ęła mówić: „Przetestujmy to!”.
💃 Chcesz zacząć się ruszać?
➡ Przetestujmy to! Daj sobie miesiąc codziennej aktywności fizycznej. To może być wszystko, byle ruszysz tyłeczek. Liczy się nawet energiczny spacer wokół bloku.
💼 Chcesz stworzyć swój biznes?
➡ Przetestujmy to! Zaproponuj jedną konkretną usługę jednej osobie z Twojego otoczenia. Dosłownie: „Hej, widzę, że robisz X – mogłabym pomóc ci z Y. Za 200 zł. Co ty na to?”. Rób to przez tydzień i zobacz, co się stanie.
🎨 Chcesz zacząć coś tworzyć?
➡ Przetestujmy to! Przez tydzień codziennie twórz coś przez 10 minut. Bazgroły w zeszycie, zdjęcie na spacerze, kolaż w notatniku, obraz po numerkach. Cokolwiek, byle codziennie. Zobacz, czy to dla Ciebie.
Serdecznie Cię zachęcam – bądź jak wędrowiec, który szuka najlepszej ścieżki do miejsca, do którego zmierza. Albo ten genialny DJ na imprezie, który „na żywo” sprawdza, czy dana piosenka ruszy tłum na parkiet. Niech Twoje życie będzie serią małych eksperymentów. 🚀 Koniecznie daj mi znać w komentarzu, jaki eksperyment zaczynasz w ten weekend.
PS To wydanie Prostych Słów dedykuję Kasi B. Kasiu, dziękuję Ci, że się do mnie odezwałaś – to bardzo dużo dla mnie znaczy 🙂
🧪 Mój mały eksperyment na TERAZ
W tym miesiącu robię sobie kurs masażu powięzi, aby uelastycznić to wszystko, co z wiekiem moim starczym zaczęło zwisać. Codziennie przeprowadzam około 20-minutowy masaż według instrukcji pani z internetu. Zobaczymy, co się stanie 🙂
📌 Zasoby
Tiny Experiments: How to Live Freely in a Goal-Obsessed World Anne-Laure Le Cunff [Link afiliacyjny] – Jeśli tylko czytacie po angielsku, serdecznie Wam polecam tę książkę. Świetna, praktyczna, pobudzająca do myślenia.
10 Minute Feel Good Cardio | Do this everyday to BOOST your mood – Mój plan minimum na ruch w domu. 10 minut tańca – poprawa humoru gwarantowana.
My Beauty Fascia – Pani od starczych masaży twarzy.
Troche off top, ale bardzo piękna para w ilustracji :) Fajnie, ze jesteś(cie)!